Przygotowania do przyjęcia pierwszych dzieci trwają...
Chmurzyło się i chmurzyło, a schronienie w naszym namiocie było.
Na wejściu do naszego królestwa stały potykacze, zachęcające do odwiedzin :-)
Działamy prężnie i żwawo, bo miejsc było niewiele, a chętnych wprost przeciwnie.
Zdaje się, że to Świniosław był...
A i nosorożec tez zawitał.
A tego krokodyla nikt się nie bał... Ciekawe dlaczego? ;-)
Cóż... Nie pozostaje nam nic innego, jak zaprosić Was na przyszły rok.
:-)